© AZS UŚ 2019

10 listopada 2022

Starcie z najlepiej grającym beniaminkiem to było sobotnie (5.11.22r.) zadanie drużyny AZS UŚ Katowice. Czwarta drużyna w tabeli Futsal Ekstraklasy przyjechała zatem do Katowic w roli faworyta.

BSF Bochnia już w piątej minucie objęła prowadzenie. Z lewej strony Tijerino minął Jakuba Maślaka, zagrał na dalszy słupek do swojego partnera, który odbił tylko piłkę od niego, a sam Tijerino dopałd jako pierwszy do bezpańskiej piłki i otworzył wynik tego meczu.

Podopieczni trenera Marcina Waniczka próbowali swoich szans, jednak nie wykorzystali ich Lapa, Golly czy Vakhula. Niestety po uderzeniu ostatniego z nich do kontry ruszyli goście. Za Cabalcetą ruszył co sił Roman Vakhula, któremu nawet udało się ofiarnym wślizgiem uchronić strzał, jednak już z dobitką nie mógł zrobić nic i Cabalceta w 15. minucie strzela drugą bramkę.

Ten sam bochnianin wywierając presję na Lapie zmusił go do zagrania sytuacyjnej piłki wzdłuż linii bramkowej do Pawła Grzywy. Niestety ta piłka nie dotarła do adresata, a odbijając się od słupka zmieniła na tablicy szopienickiej hali wynik na 0-3.

Gola do szatni goście nie pożałowali i na 5 sekund przed przerwą kapitan gości - Piotr Matras, z zimną krwią podciął piłkę tuż przy głowie wychodzącego Grzywy, zatem do szatni schodzimy z czterobramkową stratą.

Druga połowa to akcje zarówno AZS UŚ jak i BSF zakończone celnymi uderzeniami, jednak górą w tych starciach byli bramkarze. Aż do 31 minuty gry kazali sobie zawodnicy z Katowic czekać na radość z pierwszego gola. Michał Król zagrywa w środek pola do Lapy, ten znalazł Piskorza z lewej strony bramki, jednak nie udało mu się przechytrzyć Kollara. Odbitą piłkę dopadł Tomasz Golly, obrona Bochni musiała ratować się wślizgiem, na ich nieszczęście ta interwencja była nieczysta, bowiem piłka została zagrana ręką. Do rzutu karnego (tzw. krótki rzut karny) z linii szóstego metra podszedł Golly i pewnie po ziemi zdobywa pierwszego gola w tym meczu dla Akademików.

Dwie minuty później na 1-5 trafiają goście. Z rzutu rożnego mocno zagrana piłka, którą idealnie uderza Cabalceta wprost w okienko bramki strzeżonej przez Grzywę.

Ostatniego gola Bochnia trafiła na dwie minuty przed końcem. Podobna sytuacja do poprzedniej. Rzut rożny z lewej strony, tym razem wycofanie piłki wzdłuż linii w okolicę środka boiska skąd przymierzył Mendez. Przy tej bramce pomógł mu kolega z drużyny, który wbiegał w pole karne utrudniając skuteczną interwencję naszemu golkiperowi.

Dwa ostatnie bramki padły łupem naszego zespołu. Niecałe 20 sekund po szóstej bramce gości, piłkę do Dominika Wilka wycofał Marcin Jastrzembski. Dominik zagrywa górną piłkę w światło bramki, gdzie do główki wyskakuje Jastrzembski, jednak uprzedza go obrońca BSF-u, który pakuje piłkę do własnej siatki. Na tablicy widnieje wynik 2-6.

Ostatnia bramka to dobry pressing AZS-u. Piłkę na linii pola karnego holował Tomasz Golly, zagrał na przedpole do Dominika Wilka, który nie dał żadnych szans na obronę bramkarzowi gości. To jednak było na niecałe 10 sekund przed końcem i nie uchroniło to drużyny Marcina Waniczka od znoszenia goryczy porażki z zeszłorocznym rywalem z pierwszej ligi.

BSF ABJ Bochnia notuje szóste zwycięstwo i pozostaje w ścisłej czołówce Futsal Ekstraklasy.

AZS UŚ Katowice otrzymał kolejny cios w najwyższej klasie rozgrywkowej i tracimy dystans względem Top 8. Przed nami nie lada wyzwanie - mecz z FC Reiter Toruń, która w tej chwili zajmuje miejsce 6. ale w tej lidze wszystko jest możliwe, bo potrafiliśmy powalczyć z Pniewami więc i do Torunia katowicki ekstraklasowiec pojedzie z uniesioną głową i powalczy o jak najkorzystniejszy wynik. Do zobaczenia!

POJEDYNEK BENIAMINKÓW