© AZS UŚ 2019
Dziesiąta seria gier Futsal Ekstraklasy dla drużyny trenera Marcina Waniczka to ostatni już tak daleki wyjazd (12.11.2022) na północ Polski w rundzie jesiennej.
Zespół z Torunia prowadzony przez trenera kadry U-19 - Łukasza Żebrowskiego - zaliczany jest do grona faworytów na grę w play-off’ach.
Do pojedynku przystąpiliśmy pełnym składem, za wyjątkiem kontuzjowanego Kamila Lasika i Mykyty Mozheiko, który powoli wraca do zdrowia po zabiegu.
Po krótkim spacerze po toruńskiej starówce i na niecałe dwie godziny przed meczem meldujemy się w hali sportowej przy SP 28.
Mecz rozpoczął się zdecydowanie większą ilością ataków gospodarzy na bramkę strzeżoną przez Pawła Grzywę, ale ani Reiter, ani AZS nie potrafił znaleźć drogi do bramki i długo na tablicy wyników utrzymywał się remis.
Dopiero w osiemnastej minucie gry udało się torunianom objąć prowadzenie. Wcześniej niestety ofiarna interwencja Marcina Jastrzembskiego do spółki z Pawłem Grzywą została okupiona kontuzją naszego golkipera. Paweł jeszcze pozostał na parkiecie gdy z rzutu rożnego idealnie zagrana piłka padła łupem Maksymiliana Lewandowskiego, który pewnym trafieniem otworzył wynik tego spotkania.
Między słupkami naszej bramki pojawił się zatem Maksym Kisielov i dokładnie 21 sekund po bramce gospodarzy na listę strzelców wpisuje się nasz kapitan - Krzysztof Piskorz. Przejęta piłka na naszej połowie przez Tomasza Golly’ego, dobre wyprowadzenie na połowę rywala, w międzyczasie Piskorz z prawej strony boiska wbiega w pole karne, Tomek precyzyjnie między dwoma obrońcami gospodarzy dogrywa piłkę do Krzyśka, który nie myli się w tej sytuacji i pakuje piłkę do siatki rywala.
W drugiej odsłonie potyczki po niespełna czterech minutach gry na prowadzenie ponownie wychodzi zespół trenera Żebrowskiego. Niefortunnie wypluta piłka przez Kisielova wpadła pod nogi rywala, Maks próbował jeszcze uratować tę akcję, ale kontakt z nogami przeciwnika w polu karnym zakończył się rzutem karnym z szóstego metra. Ciężka do obrony sytuacja pewnie wykorzystana przez FC Reiter daje im prowadzenie w tym meczu.
Katowiczanie próbowali ze wszystkich sił wyszarpać choćby remis w tym spotkaniu i mieliśmy ku temu okazje, jednak to gospodarze wykorzystali okazje, które im sprezentowaliśmy.
W 37. minucie strata Dominika Wilka poskutkowała trzecią bramką. Po tej akcji trener Waniczek zdecydował się na wycofanie bramkarza. W roli lotnego grał Sergey Lapa.
Niestety rozegranie w “zamku” nie przyniosło zamierzonych efektów, a na domiar złego kropkę nad i postawili torunianie, których to zawodnik z własnej połowy ładuje piłkę do pustej bramki.
Po pierwszych dwudziestu minutach gry kibice zgromadzeni w toruńskiej hali przy SP 28 mogli spodziewać się trudnego pojedynku z naszą drużyną. Niestety błędy przy doświadczonych rywalach nigdy nie pozostaną bez konsekwencji i musimy wracać do domu z opuszczonymi głowami. Na domiar złego sytuacja naszych sąsiadów w tabeli nieznacznie się poprawiła i aby myśleć o uniknięciu strefy spadkowej musimy punktować, a kto wie? Może i walczyć o nie tak odległą górną połówkę tabeli. Przed nami poważniejsze sprawy do załatwienia, bowiem dwóch kontuzjowanych bramkarzy powoduje niemały zawrót głowy i obawy aby z trzecim nic się nie stało.
Kolejny mecz już w niedzielę 20.11.2022 o godzinie 18:00 podejmiemy futsalowy Widzew Łódź. Do zobaczenia w Szopienicach!