© AZS UŚ 2019

12 grudnia 2022

Przedostatni pojedynek (10.12.2022) katowiczan przed świąteczną przerwą miał kategorię wagi królewskiej, bowiem walka z sąsiadem walczącym o utrzymanie do takich jak najbardziej należy.

AZS UW DARKOMP Wilanów również nie ma za sobą najlepszej kampanii, więc zdobyczy punktowej jak najbardziej będzie szukał w pojedynku z drużyną trenera Marcina Waniczka.

Akademicy ze śląska mają jednak odmienny plan na ten pojedynek i udowadniali to od pierwszych minut boiskowej rywalizacji. 

Również to nasz zespół jako pierwszy otworzył wynik spotkania. Król otrzymał podanie od Jonczyka, minął atakującego go obrońcę klasyczną ruletą, zagrał przekątną na prawą stronę w pole karne do Rafanidesa, który z pierwszej piłki huknął pod poprzeczkę dając nam w 8. minucie jednobramkowe prowadzenie.

Bramka mogła nieco stonować zapały gospodarzy, ale na pewno nie całkowicie je stłamsić. Wilanowianie mieli swoje okazje, a jedną z nich - pod koniec szesnastej minuty, wykorzystali w stu procentach.Akcja prawym skrzydłem stołecznych i skutecznie ominięty zdobywca pierwszego gola dla Katowic, następnie mocne wbicie piłki w pole karne, gdzie zawodnik UW pod nogami Pawła Grzywy wbija piłkę do siatki. Gospodarze wracają do gry.

Po zmianie stron, dokładnie 5 minut efektywnego czasu gry od poprzedniej bramki, na listę strzelców wpisuje się dobrze dysponowany ostatnimi czasy Tomasz Golly.Serhii Lapa aktywnie grając w obronie odbiera piłkę rywalom na własnej połowie. Nie rusza z impetem do kontry, bowiem na lewej stronie boiska wbiega do środka Golly, Lapa obsługuje go idealnym podaniem, Tomek mający dużo czasu naprowadza sobię futsalówkę i zbliżając się do pola karnego celnie, tuż przy wychodzącym bramkarzu gospodarzy, pakuje drugą bramkę dla UŚ.

Akademicy z Warszawy nie odpuszczali, tak samo jak ci z Katowic.

Wyjście spod wysoko ustawionej obrony warszawiaków. Zagranie Wilka do Piskorza, ten z pierwszej piłki po linii do Tomka, tam Golly napotkał problem w postaci rywali na plecach, jednak poradził sobie z tym problemem bardzo dobrze, podaje do pojawiającego się w polu karnym Lapy, jednak uprzedza Serhija wpadający na wślizgu obrońca UW, który sam wbija piłkę do bramki co daje nam po 26 minutach gry już dwubramkowe prowadzenie.

Niecałe pięć minut po tej akcji, poza bramką oczywiście, mamy kolejny powód do dumy. Michał Król, znany z takich akcji w pierwszej lidze, przyspieszył akcję przy prawej linii zostawiając rywala w tyle, oddał mocny strzał po ziemi i po raz pierwszy trafia do bramki w rozgrywkach najwyższego szczebla futsalowych rozgrywek w Polsce. Najprawdopodobniej również jest pierwszym mikołowianinem dokonującym tego wyczynu.

Po czwartej bramce podopiecznych trenera Waniczka, trener Karczyński decyduje się na wariant gry z wycofanym bramkarzem.

Druga bramka warszawiaków padła jednak po naszej stracie, trzecia i zarazem kontaktowa bramka już po rozegraniu w przewadze, co wprowadziło w nasze szeregi nieco zakłopotania po niewykorzystaniu swoich szans na zamknięcie spotkania jednak po 39. minucie nie popełniamy już większych błędów i dowozimy jednobramkową przewagę do końcowej syreny.

Mecz konieczny do utrzymania nas na powierzchni zakończony sukcesem. Nie było o to łatwo, jednak w całości rywalizacji - zdecydowanie zasłużona wygrana. To jednak nie koniec, bo już w środę ostatni, przełożony mecz ligowy: walka z aktualnym Mistrzem Polski - Piastem, w Gliwicach.

MECZ ZA 6 PUNKTÓW