© AZS UŚ 2019
Jadąc do Gdańska na mecz II kolejki Futsal Ekstraklasy zadawano sobie pytanie czy podobnie jak w poprzednim sezonie akademickie derby przyniosą wiele emocji i czy ponownie zakończą się happy endem dla Katowiczan. Początek spotkania to mocne wejście w ten pojedynek obu ekip. Już w 30 sekundzie goście powinni prowadzić, jednak Adam Jonczyk nie wykorzystał świetnej okazji, a po chwili dobrze prowadzący to spotkanie sędziowie podyktowali rzut karny dla gospodarzy, jednak Kreft okazał się gorszy od Kamila Lasika. Po 5 minutach gry mieliśmy remis, z tym że już bramkowy. Najpierw Wesserling po rykoszecie trafił do bramki AZS UŚ, a chwilę później wyrównał pięknym uderzeniem Krzysztof Piskorz. Nim Katowiczanie zakończyli celebrowanie swojej radości było 2:1 dla Gdańska po uderzeniu Osińskiego. Niespełna dwóch minut potrzebowali podopieczni Miłosza Kocota, aby wyrównać. Michał Dubiel po rzucie rożnym z najbliższej odległości pokonał Sasiaka, zdobywając tym samym swoją pierwszą bramkę w Futsal Ekstraklasie. Od tego momentu wzrosła przewaga przyjezdnych. Świetnych okazji nie wykorzystali Szczurek, Podobiński, Piskorz czy Jonczyk. Gdy wydawało się, że do przerwy wynik się nie zmieni, gospodarze wykonywali rzut rożny i ponownie Wesserling trafił do bramki Kamila Lasika. Druga połowa to świetne otwarcie dla AZS UG, którzy w 25. minucie prowadzili już 5:2. Najpierw potężną bombą popisał się Horbacz, a następnie szybką kontrę swojego zespołu zakończył Kreft. Już wtedy co niektórym przypomniały się dwa poprzednie mecze obu drużyn rozegrane w Gdańsku. Jednak chyba najbardziej pamiętliwi byli Katowiczanie, którzy od 28. minuty zdominowali całkowicie poczynania na parkiecie. Już w 30. minucie Piskorz uderzył z dystansu i było 3:5. Chwilę później Jacek Hewlik nie trafił z metra do bramki rywala po podaniu Gładczaka. Kolejne minuty to kolejne okazje gości. Najbliżsi pokonania Sasiaka byli Jonczyk, Jasiński, Podobiński i Piskorz. W 34 minucie "Jona" w końcu się wstrzelił w przeciągu 28 sekund dwukrotnie pokonał bramkarza AZS UG. Kilkanaście sekund później słupek uratował gospodarzy przed utratą szóstej bramki. Katowiczanie nie rezygnowali i dopięli swego. Na 5 minut przed zakończeniem spotkania hat tricka ustrzelił Krzysztof Piskorz i goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do ostatniego gwizdka sędziów. Gospodarzom nie pomogło wycofanie bramkarza i po kolejny derbowym horrorze komplet punktów pojechał na Śląsk.