© AZS UŚ 2019
Sobotnia potyczka Akademików z bielskim Rekordem w katowickiej hali, w dziewiętnastej kolejce Futsal Ekstraklasy, zapowiadała się bardzo emocjonująco. Podopieczni Błażeja Korczyńskiego od czterech kolejek byli niepokonani, po trzech remisach i ostatnim efektownym zwycięstwie w Rudzie Śląskiej chcieli podtrzymać dobrą passę i korzystnym rezultatem przybliżyć się do głównego celu – utrzymania w futsalowej elicie. Z kolei Rekordziści przyjeżdżali do stolicy Górnego Śląska jako wicelider rozgrywek, który musi zainkasować komplet punktów, jeżeli nadal chce zachować szanse na tytuł mistrzowski.
Tydzień wcześniej podopieczni Andrzeja Szłapy, po bardzo emocjonującym pojedynku pokonali FC Toruń. Warto dodać, że w pierwszej rundzie mecz Rekordzistów z Akademikami zakończył się zwycięstwem bielszczan 2:1. W sobotnim meczu, w zespole AZS UŚ Katowice zabrakło pauzujących za kartki Marcina Krzywki i Tomasza Szczurka, natomiast goście nie mogli w Katowicach skorzystać z usług Romana Wachuły (kartki) oraz Rałała Franza i Łukasza Mentela (kontuzje).
Podobnie jak w ostatnich kilku spotkaniach trener Korczyński także i tym razem postanowił zastosować praktycznie od początku meczu wariant z wycofanym bramkarzem. Gospodarzom nie udało się jednak stworzyć sytuacji bramkowych – podopieczni Szłapy byli gotowi na taką grę Akademików, zagrali skoncentrowani w defensywie i wyczekiwali na błąd rywala. Ten nastąpił w 8. minucie – wówczas podanie Pawła Barańskiego przejął Radek Polasek i wpakował piłkę do pustej bramki gospodarzy.
Nim minęło kolejne 60 sekund przyjezdni skarcili katowiczan po raz drugi – ponownie podanie zostało przejęte w środkowej strefie i tym razem w roli egzekutora wystąpił drugi z Czechów w bielskim zespole – Jan Janovsky. W 14. minucie popularny „Honza” strzelił trzeciego gola dla Rekordu – tym razem gdy bramkarz Akademików był w bramce. Bielszczanie mieli jeszcze kolejne okazje, ale Piotra Szymurę, Pawła Machurę i Łukasza Biela powstrzymał Rafał Krzyśka.
Katowiczanie praktycznie tylko raz zagrozili bramce Bartłomieja Nawrata – z rzutu wolnego uderzał Adrian Pater, ale Nawrat z pomocą kolegów z obrony zdołał zatrzymać piłkę. W efekcie bielszczanie schodzili na przerwę z trzybramkową zaliczką.
Druga połowa, w której gospodarze kontynuowali konsekwentnie grę z wycofanym golkiperem (w roli „lotnego” bramkarza występował Jędrzej Jasiński), rozpoczęła się od lepszej, szybszej i dokładniejszej gry Akademików. Swoje sytuacje mieli Tomasz Dura, Marcin Minkus, Tomasz Stasiak, Marcin Czech i Jędrzej Jasiński, ale Nawrat nie dał się pokonać.
W 22. minucie czwartego gola dla gości strzelił Paweł Machura, wykańczając akcję swojego zespołu, ale podopieczni Korczyńskiego nie poddali się i walczyli o strzelenie gola. Sztuka ta powiodła się w 28. minucie, a autorem trafienia był Jasiński. Gol sprawił, że katowiczanie odzyskali wiarę w możliwość powalczenia o korzystny rezultat – w niespełna 2 minuty mieli kilka dobrych sytuacji do zdobycia bramki, ale Nawrat był na posterunku. Zapędy miejscowych ostudził w 36. minucie Artur Popławski, strzelając piątego gola dla Rekordu, a dzieła zniszczenia dopełnił minutę później Michał Marek i podopieczni Andrzeja Szłapy w pełni zasłużenie wygrali w Katowicach 6:1.
Po tej porażce sytuacja naszego zespołu w tabeli Futsal Ekstraklasy robi się coraz trudniejsza, tym bardziej że nasz rywal w walce o utrzymanie - Red Dragons Pniewy pokonał na wyjeździe GAF Omegę Gliwice 4:2 i odskoczył nam na 3 punkty. Podopiecznych Korczyńskiego czeka tymczasem w następnej kolejce pobyt w "jaskini lwa" - katowiczanie grają na wyjeździe z liderem FE, jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa - Gattą Active Zduńska Wola. Jeśli chcą myśleć o pozostaniu w futsalowej elicie muszą przywieść ze Zduńskiej Woli jakąś zdobycz punktową, a następnie pokonać u siebie Clearex oraz szukać punktów w Szczecinie, w ostatniej kolejce w spotkaniu z Pogonią 04.
(son)