© AZS UŚ 2019

06 kwietnia 2016

Zdecydowanym faworytem sobotniej rywalizacji w Zduńskiej Woli, pomiędzy Gattą

a Akademikami z Katowic był lider Futsal Ekstraklasy. Za podopiecznymi Marcina Stanisławskiego przemawiało praktycznie wszystko – przewodzą w rozgrywkach,

w konfrontacjach z katowiczanami na własnym parkiecie jeszcze nigdy nie stracili punktu, a do składu po wyleczeniu kontuzji wracali Mariusz Milewski i Michał Klaus. Dodatkowo gospodarze chcieli zrehabilitować się za wyjazdową porażkę

w poprzedniej kolejce z FC Toruń.

 

W meczu tych zespołów w pierwszej rundzie, w Katowicach zduńskowolanie pewnie zwyciężyli 5:1 i powtórzenia tego rezultatu oczekiwali miejscowi kibice. Zwycięstwo znacznie przybliżyłoby zespół Gatty do wielkiego finału rozgrywek i zapewnienia sobie co najmniej srebrnych medali. Podopieczni Błażeja Korczyńskiego z kolei, z racji nieciekawej sytuacji w tabeli, punktów muszą szukać wszędzie. Pomysłem na pokonanie faworyzowanych gospodarzy miała być gra praktycznie cały mecz z lotnym bramkarzem.

Zduńskowolanie rozpoczęli od mocnego uderzenia – już w 23 sekundzie spotkania wynik otworzył Stanisławski. W kolejnych minutach katowiczanie próbowali poprzez przewagę znaleźć sposób na obronę Gatty i jej golkipera Dariusza Słowińskiego, ale to miejscowi byli znacznie bliżsi wykorzystania faktu, że bramkę gości opuszczał Rafał Krzyśka. Jednak zarówno Daniel Krawczyk, Mateusz Olczak, Michał Marciniak, jak i Milewski nie zdołali podwyższyć rezultatu po przejęciu piłki. Dokonał tego dopiero w 8 minucie Arkadiusz Szypczyński, głową do pustej bramki kierując piłkę po wyrzucie Słowińskiego. Po chwili niesygnalizowanie uderzył Adrian Pater, ale piłka zatrzymała się na spojeniu i katowiczanie nie mogli cieszyć się z kontaktowego trafienia. Na przełomie 11 i 12 minuty Marciniak okazał się katem rywali - w ciągu zaledwie 10 sekund dwukrotnie umieścił piłkę w pustej bramce Akademików. Zawodnicy AZS UŚ mimo sporej straty konsekwentnie grali na pełnym ryzyku z lotnym bramkarzem, a Kocury konsekwentnie wykorzystywały ten fakt, karcąc rywali. Piąte trafienie dla Gatty zdobył kapitan – Igor Sobalczyk, dedykując gola córeczce Lili, która urodziła się kilka dni wcześniej. Dzieła zniszczenia w pierwszej odsłonie dokonał Marciniak, kompletując hat-trika w 16 minucie spotkania i do przerwy było już praktycznie po meczu.

Po zmianie stron nasz zespół kontynuował grę z lotnym bramkarzem i tym razem już w 22 minucie przyniosło to pożądany efekt – pierwszego gola dla Akademików strzelił Tomasz Dura. W 28 minucie to jednak kibice gospodarzy cieszyli się z kolejnego trafienia – jego autorem był Sobalczyk. W 30 minucie Słowińskiego w bramce miejscowych zmienił Adam Miłosiński, który tuż po wejściu zanotował kilka udanych interwencji po uderzeniach Jędrzeja Jasińskiego, Patera, Dury oraz Krzysztof Piskorza. Po drugiej stronie dogodnych okazji do podwyższenia rezultatu nie wykorzystali Szypczyński i Olczak. Wreszcie w 37 minucie Michał Szymczak zdobył ósmą bramkę dla Gatty, a po chwili Piskorz pokonał Miłosińskiego i było 8:2. Ostatnie minuty meczu trener Stanisławski postanowił wykorzystać na przetrenowanie gry w przewadze co skończyło się…trzecim trafieniem dla Akademików. Wynik meczu na 8:3 ustalił Jasiński, a kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę i katowiczanie kończyli mecz w osłabieniu.

Warto jeszcze odnotować, że groźnej kontuzji doznał gracz Gatty - Krzysztof Adamski. Uraz niestety był tak dotkliwy, że najprawdopodobniej eliminuje zawodnika z gry do końca sezonu.

W Zduńskiej Woli sensacji nie było – pewnym zwycięstwem zawodnicy Gatty potwierdzili swoje aspiracje w tym sezonie i zbliżyli się do celu, jakim jest udział w finale Futsal Ekstraklasy. Nasz zespół będzie natomiast musiał skupić się na arcyważnym meczu z chorzowskim Clearexem, który odbędzie się w szopienickiej hali 16 kwietnia 2016 roku (sobota) o godzinie 19.00. Tylko zwycięstwo przedłuży szanse katowiczan na utrzymanie w Futsal Ekstraklasie.

Teraz z kolei mamy przerwę "reprezentacyjną" - futsalowa kadra Polski uda się do Kazachstanu (z Rafałem Krzyśką, Adrianem Paterem jako zawodnikami, Błażejem Korczyńskim jako asystentem trenera Andrzeja Biangi i Adrianem Pudołkiem - jako fizjoterapeutą), gdzie w rewanżu powalczy o awans do mistrzostw świata w Kolumbii !

 

(son)

zdjęcie: Krzysiek Staniucha (Zduńska Wola)

 

 

Lider nie pozostawił złudzeń