© AZS UŚ 2019

02 lutego 2016

Spotkanie trzynastej kolejki Futsal Ekstraklasy pomiędzy Akademikami z Katowic i Smokami z Pniew miało ogromne znaczenie dla układu tabeli w walce o utrzymanie. Obydwa zespoły dzieliły zaledwie 3 punkty i ewentualne zwycięstwo podopiecznych Błażeja Korczyńskiego pozwoliłoby dojść rywala.

Faworytem meczu wydawali się być gospodarze – wszak do niedawna AZS UŚ na własnym parkiecie nie zwykł tracić punktów, a na dodatek goście z Pniew w tym sezonie z meczów wyjazdowych nie przywieźli nawet punktu, zaledwie trzykrotnie trafiając do bramki przeciwników.

Ciężar gatunkowy spotkania widać było na parkiecie – takich emocji, niestety nie tylko tych sportowych, już dawno kibice w Katowicach nie widzieli.

Nie minęło 10 minut pierwszej połowy a zespół Red Dragons strzelił trzy gole, a więc tyle, ile we wszystkich dotychczasowych meczach wyjazdowych! Katowiczanie sparaliżowani wagą meczu bezradnie przyglądali się poczynaniom mądrze i skutecznie grających Smoków. Pierwszego gola strzelił Patryk Zdankiewicz, drugiego po indywidualnym rajdzie przez całe boisko golkiper (!) pniewian – Maciej Foltyn, a na 3:0 podwyższył Adrian Pater, nieszczęśliwie zmieniając tor lotu piłki po uderzeniu grającego trenera gości Łukasza Frajtaga.

Konieczność odrabiania strat nie jest niczym nowym dla katowiczan – ostatnich kilka spotkań we własnej hali wyglądało właśnie w ten sam sposób – szybko stracone gole a później gonienie wyniku. Jeszcze przed przerwą Akademikom udało się dwukrotnie znaleźć receptę na bramkarza Smoków – po świetnie rozegranym rzucie wolnym gola strzelił w 17. minucie Tomasz Dura, a po niespełna minucie kontaktowe trafienie zaliczył Paweł Barański.

Wynik 2:3 do przerwy oznaczał, że w drugiej części na pewno gospodarze ruszą do ataku. Tak też się stało, katowiczanie zagrali wysokim pressingiem, goście zostali zepchnięci do obrony, ale ani Dura, ani Jędrzej Jasiński, Marcin Czech czy Marcin Krzywka nie potrafili pokonać Foltyna. Po drugiej stronie próbowali Frajtag i Adam Wachoński, ale Rafał Krzyśka też był na posterunku.

W 26. minucie nastąpiło zdarzenie, które zdominowało późniejszy obraz gry – wślizgiem zagrał Michał Roj, a ostro potraktowany Adrian Pater, zdenerwowany faktem, że gwizdek sędziego milczał, w parterze postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i kopnął przeciwnika. Decyzja mogła być tylko jedna – czerwona kartka dla Patera, a że po zdarzeniu ruszyły na parkiet obydwa zespoły w pełnych składach – nie obyło się bez dodatkowych upomnień „żółtkiem”. Od tej pory walka rozgorzała na całego i nie brakowało ostrych, czasem złośliwych zagrań.

Wracając do czysto sportowych emocji – podopieczni Korczyńskiego obronili grę w osłabieniu, a w 34. minucie wyrównali – po świetnym zagraniu Czecha Jasiński głową umieścił piłkę w okienku bramki gości. W tym momencie obydwa zespoły miały na koncie już po 5 przewinień, ale próżno było oczekiwać z którejkolwiek strony ostrożności w grze. W efekcie wpierw przedłużonego karnego nie strzelił Frajtag, a w odpowiedzi Dura umieścił piłkę w siatce i gospodarze po raz pierwszy w tym spotkaniu objęli prowadzenie. W międzyczasie doszło jeszcze do kolejnego przykrego zdarzenia – w starciu Foltyna z Czechem ucierpiał ten pierwszy – opuścił boisko i konieczne było wezwanie karetki, gdyż podejrzewano uraz kręgosłupa.

Na parkiecie tymczasem Smoki grą w przewadze próbowały doprowadzić do wyrównania i sztuka ta powiodła się w 39. minucie, gdy Piotr Błaszyk strzałem zza pola karnego pokonał Krzyśkę. Mecz zakończył się sprawiedliwym podziałem punktów, z którego w kontekście sytuacji w tabeli mogą cieszyć się pniewianie, ale biorąc pod uwagę przebieg spotkania i wysokie prowadzenie z pewnością gracze Red Dragons czują niedosyt. Podobnie w obozie Akademików – szacunek i uznanie należy się za skuteczną pogoń i wyjście na prowadzenie, ale ostatecznie remis nie był wynikiem, którego oczekiwali.

- Presja wyniku, ciężar gatunkowy meczu spowodował, że dziś było bardzo dużo emocji, także takich, które w futsalu nie powinny mieć miejsca. Padło parę słów z obydwu stron, które paść nie powinny i za te wypowiedziane z naszej strony, a także za te niewłaściwe sytuacje na parkiecie chciałbym zespół z Pniew przeprosić – powiedział po spotkaniu, gdy emocje już nieco opadły szkoleniowiec AZS UŚ Katowice Błażej Korczyński.

Maciej Foltyn po przewiezieniu do szpitala przeszedł badania, które wykluczyły na szczęście poważny uraz. Zawodnik mógł opuścić katowicki szpital i wrócić z drużyną, która czekała w autokarze pod szpitalem, do Pniew.

- Z jednej strony super że doszliśmy z 0:3 na 4:3, z drugiej znowu przespaliśmy pierwszą połowę, a przynajmniej znaczną jej część i musieliśmy gonić wynik, a jak już prowadziliśmy, nie potrafiliśmy dowieźć trzech punktów do końca. To trochę frustrujące, bo znów tracimy w prosty sposób głupie bramki, a przez to straciliśmy dziś bardzo cenne 2 punkty, które mogą być kluczowe w walce o utrzymanie. Mam nadzieję, że przed kolejnymi meczami gospodarz obiektu lepiej przygotuje parkiet, a dokładniej wyczyści go z kleju po rozgrywkach w piłce ręcznej, bo zarówno gra, poruszanie się jak i skuteczne bronienie na tak poklejonym parkiecie jest bardzo utrudnione - podsumował golkiper i kapitan zespołu Akademików, Rafał Krzyśka.

Huśtawka nastrojów