© AZS UŚ 2019
Faworytem rywalizacji pomiędzy Red Dragons i AZS UŚ Katowice, rozgrywanej w Pniewach byli z pewnością gospodarze. Katowiczanie zagrali jednak znakomicie taktycznie, konsekwentnie i wrócili z trudnego terenu z jednym punktem, po remisie 0:0, a przy odrobinie precyzji i szczęścia mogli wracać z kompletem punktów.
Do Pniew na mecz ostatniej kolejki pierwszej rundy Futsal Ekstraklasy z tamtejszym Red Dragons drużyna AZS UŚ Katowice jechała z obawami. Trener Paweł Machura nie mógł skorzystać z kilku podstawowych zawodników - kontuzjowany nadal jest Damian Wojtas, z powodu choroby nie mógł pojechać Marcin Krzywka, Rafał Krzyśka z kolei pozostał w domu oczekując na przyjście na świat potomka, a Jędrzej Jasiński pauzował za kartki. , Do tego parkiet w Pniewach nie należy do ulubionych miejsc Akademików - dość powiedzieć że jeszcze nigdy nie przywieźli stamtąd choćby punktu.
Paweł Machura zmobilizował jednak swój zespół, w bramce przez cały mecz znakomicie spisywał się Mateusz Bednarczyk, ale trzeba też przyznać, że jego koledzy z zespołu zrobili wszystko, by miał jak najmniej pracy. W efekcie pniewianie nie potrafili znaleźć sposobu na konsekwentną defensywę katowiczan, natomiast AZS US mógł pokusić się o strzelenie gola - w pierwszej połowie dwukrotnie bliski szczęścia był Kamil Musiał, a po zmianie stron sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Jacek Hewlik, natomiast tuż przed końcową syreną Musiałowi zadrżała noga po dokładnym podaniu Hewlika i ostatecznie mecz zakończył się bardzo rzadkim w futsalu wynikiem bezbramkowym.
(son)
zdjęcie: Red Dragons Pniewy