© AZS UŚ 2019
Wiadomo było, że właśnie takie mecze jak sobotni z Pogonią Szczecin są najtrudniejsze. Z jednej strony przeciwnik, który zamyka ligową tabelę, a z drugiej obecność w drużynie rywala kilku zawodników o naprawdę sporych umiejętnościach futsalowych. Akademicy doskonale o tym wiedzieli, jednak w pierwszej połowie meczu brakowało w poczynaniach ekipy Miłosza Kocota tego błysku, który widoczny był w poprzednich pojedynkach.Co prawda w 5. minucie, po indywidualnej akcji Roberta Gładczaka, "Piki" z bliska pokonał bramkarza gości, jednak chwilę później naszemu reprezentantowi przytrafił się błąd i było 1:1. Kolejne minuty to ogromna dawka szczęścia po stronie AZS UŚ. Pogoń ostrzeliwała bramkę Kamila Lasika, lecz piłka najczęściej lądowała na słupku lub poprzeczce, albo górą był nasz bramkarz. Taki obraz gry kibice oglądali do 15. minuty meczu. Pod koniec pierwszej części Katowiczanie nie pozwalali rywalom już na tak łatwe dochodzenie do sytuacji bramkowych i wynik do przerwy nie uległ zmianie. Druga odsłona rozpoczęła się od kolejnej świetnej okazji "Portowców", jednak po interwencji Lasika piłka trafiła w poprzeczkę. W 24. minucie Pogoń dopięła swego i po szybkiej akcji Maćkiewicz dał prowadzenie swojej drużynie. Odpowiedź gospodarzy była błyskawiczna i 12 sekund później wracający po kontuzji Adam Jonczyk mocnym uderzeniem pokonał Szklarza i ponownie mieliśmy remis. Od tego momentu na parkiecie rządził już tylko jeden zespół. Akademicy całkowicie zdominowali poczynania na parkiecie i w 15 minut rozstrzygnęli losy pojedynku na swoją korzyść. Sygnał do ataku dał wprowadzony na boisko Michał Dubiel, trafiając w słupek. Chwilę później piłkę przechwycił na swojej połowie Jacek Hewlik i w sytuacji jeden na jeden zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. AZS UŚ nie rezygnował i nadal atakował. Przyniosło to efekt w postaci bramki "Gładkiego". Goście postawili wszystko na jedną kartę, grając ostatnie minuty z "lotnym" bramkarzem. Rozpędzeni gospodarze wykorzystali to bardzo szybko i swoje drugie trafienia w meczu zaliczyli Robert Gładczak i Krzysztof Piskorz.Ostatecznie podopieczni Miłosza Kocota zwyciężyli 6:2 utrzymując kontakt punktowy z czołówką Futsal Ekstraklasy.
Spotkanie to pokazało jak duży potencjał posiada katowicki zespół. Pomimo słabego początku Akademicy potrafili się zmobilizować i w 15 minut rozmontować rozmontować defensywę dobrze grającego rywala.Teraz przed nami niezwykle trudny pojedynek. W niedzielę jedziemy do Bielska na spotkanie z Mistrzem Polski, który zebrał wiele pochwał za udział w Lidze Mistrzów.