© AZS UŚ 2019
W piątkowy wieczór w Katowicach Akademicy podejmowali zespół Pogoni 04 Szczecin. Mecz odbywał się w szczególny na Śląsku dzień – Barbórkę, więc górnicy w drużynie gospodarzy – Mateusz Bednarczyk, Robert Gładczak i Tomasz Dura chcieli z pewnością sprawić sobie i kolegom z zespołu świąteczny prezent. Dodatkowo podopieczni Błażeja Korczyńskiego chcieli przerwać złą passę trzech porażek z rzędu, w czym pomóc miał powrót po kontuzji Dury, jednego z najlepszych strzelców katowiczan w tym sezonie. Z kolei Portowcy chcieli zrehabilitować się za poprzednią wyprawę na Górny Śląsk, gdy wysoko ulegli gliwickiemu Nbitowi.
Bohaterami spotkania okazali się Kamil Lasik oraz Adam Jonczyk. Golkiper Portowców bronił często w sytuacjach, w których bramka dla gospodarzy wydawała się nieuchronna, z kolei Jonczyk miał udział przy czterech golach dla gości, z których trzy sam strzelił.
Mecz lepiej rozpoczął nasz zespół – groźnie uderzał Robert Gładczak, a po chwili Tomasz Szczurek. Zawodnicy Pogoni grali skoncentrowani w obronie i czekali na okazję do kontrataku. Mimo że Akademicy prowadzili grę, to goście stwarzali sobie groźniejsze sytuacje do zdobycia gola. W 7 minucie meczu po jednym z kontrataków piłkę do własnej bramki skierował Łukasz Tosik i było 1:0 dla Portowców. Trzeba jednak od razu powiedzieć, że gdyby nie zrobił tego Tosik, uczyniłby to Jonczyk, czekający na piłkę na długim słupku, za plecami zawodnika miejscowych. Minutę później powinien być remis – okazję do rehabilitacji miał Tosik, ale jego strzał z najbliższej odległości wybronił Lasik. Kolejne minuty to dalsze bezskuteczne próby gospodarzy i szybkie kontry Portowców. Dwie z nich przed przerwą zakończyły się zdobyciem kolejnych goli dla podopiecznych Łukasza Żebrowskiego – dwukrotnie w roli egzekutora wystąpił Jonczyk i na przerwę Akademicy schodzili, można rzec w ostatnim czasie tradycyjnie – przegrywając 0:3.
Po zmianie stron nie minęła nawet minuta, a goście strzelili czwartą bramkę – z ostrego kąta strzelał Michał Kubik i zmieścił piłkę między słupkiem a Rafałem Krzyśką.
Po tej interwencji w bramce gospodarzy nastąpiła zmiana – Krzyśkę zastąpił Bednarczyk. W 23 minucie z rzutu wolnego z 7 metrów nie do obrony uderzył Gładczak i choć na chwilę w zespole Korczyńskiego odżyły nadzieje. W krótkim odstępie czasu strzelali Tomasz Szczurek, Łukasz Kuś, Krzysztof Piskorz, Jędrzej Jasiński, Tomasz Dura czy Paweł Barański, ale za każdym razem albo piłka mijała cel, albo na posterunku był Lasik.
W 36 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Łukasz Tubacki, ładnie ominął Bednarczyka i mierzonym strzałem pod poprzeczkę zdobył piątego gola dla Portowców, praktycznie „zamykając” spotkanie. Wprawdzie Szczurek zdołał jeszcze pokonać Lasika, ale w ostatniej akcji spotkania Jonczyk dobił katowiczan, ustalając wynik meczu na 6:2, jednocześnie kompletując hat-trika.
- Brak mi slów do oceny naszej gry. To jest po prostu skandal. Z jednej strony nie wykorzystujemy doskonałych okazji, ale z drugiej strony nie możemy całej winy zrzucać na brak skuteczności, gdy w każdym meczu tracimy po 5-6 goli. Nasza gra w obronie to dziś i w ostatnich meczach był dramat - trener mówi jedno, uczula nas na pewne sytuacje, mija kilka minut i dostajemy bramkę właśnie w takiej sytuacji, przed jaką trener przestrzegał - mówił po meczu załamany i rozżalony Tomasz Szczurek.
- Zagraliśmy konsekwentnie w obronie, skutecznie w ataku, zagraliśmy po prostu dobry mecz z czego się bardzo cieszę. Ważne że to co robimy na treningach przekłada się na mecz i przynosi efekty. Na dziś po prostu dysponujemy moim zdaniem lepszym zespołem niż katowiczanie, najważniejsze że przywozimy z trudnego terenu komplet punktów i kończymy rundę jesienna na pudle - podsumował szkoleniowiec Portowców, Łukasz Żebrowski.
Po tym zwycięstwie stało się jasne, że szczecinianie zakończą rundę jesienną na podium rozgrywek, natomiast zespół AZS-u spadł na jedenastą lokatę.
(son)